Narodowa Tragedia
Jak nic się nie stanie,
jutro mamy spotkanie,
lecz los inny był im dany,
koniec drogi tragedią zapisany.
Lecieli oddać cześć,
i pamięć o nich nieść,
za mordercą się nie kłanianie,
i za to życia oddanie.
Bo przeciwstawili się wrogości,
i świata obojętności,
dla honoru i naszej wolności,
walczyli z wrogiem w samotności.
Pamięć o nich była ukrywana,
a cześć im nie oddawana,
ci co Lachów udawali,
prawdę mordu ukrywali.
I nadszedł ten czas,
by z kolan podnieść honor nasz,
by pokazać światu,
że woła o nich pamięć z zaświatu.
Wzięli pęki róż,
i nie wrócili już,
tak jak tamci oddali życie,
za honor i nasze dziś tu bycie.
Wieść w naród z siłą gromu uderzyła,
bo tragedią nad tragediami to była,
tak jak w historii było,
w skrytości się powtórzyło.
Wtedy kwiat narodu wymordowali,
teraz w gąszczu lasu pochowali,
za co historia nas tak karze,
czemu wielkich życie oddaje w darze?.
Czy Katyńskie ludobójstwo,
to świata niechlujstwo,
czy to nie koniec mordu Polaków historii,
czy musi się zakończyć nasz los w torii*?.
Tragedia ta,
niech wam przykład da,
że Honor najwyższą wartością jest,
a oddanie życia to Honoru test.

Narodowa tragedia pamięci
Była z nich kochająca się para,
połączyła ich miłości wiara jak papieska tiara,
ich na Ziemi w miłości życie,
to wzorzec przewodnika z Niebios bycie.
Przeszli z miłością tam,
do Pana naszego bram,
tragedia nagłej śmierci ich spotkała,
która stała się jak pamięci chwała.
Zginęli patrząc sobie w oczy,
mając kochanków sen proroczy,
że dla narodu chwały,
ich śmierć to pomnik pamięci jest cały.
Pamięci o Nich i tych,
Bohaterach "złych",
przez minione lata tak nazywanych,
za "zdrajców" narodu uważanych.
Oni w ostatniej drodze swej,
nieśli cześć kompanii tej,
pielgrzymując do nich z pamięci miłością,
przegrali z losu życia podłością.
Te serca w miłości,
i posiadanej mądrości,
pozostawiły w pamięci miłości ich czar,
a wiersz ten dla Nich to dar.

Pozorna wojna
Jak wiele cierpienia dała nam władza,
żyjąc w przepychu myśli, że innym osładza,
lecz wszystko co robi, robi dla siebie,
jakby nikt inny nie był w potrzebie.
Utworzyli dla siebie służby ochrony,
a stojące one na straży dla władzy obrony.
Odwaga twoja na nic się zdaje,
gdy „wrogiem” państwa się staje,
twój upór w zwalczaniu złego,
uderzy z potworną siłą w ciebie samego.
Rozpocząłem wojnę słowami,
czasami nawet całymi zdaniami,
do wojny nie użyję wojennej broni,
lecz może ona kogoś ochroni.
Uderzę słowami z wielką siłą,
nie będzie ona dla władzy miłą,
strzelał będę słowami ostrymi,
lecz jeszcze przez nich niezabronionymi.
Rany zadane będą bolały,
niech te kule łapie naród cały,
uderzę w tych co na górze,
co siedzą na betonowym murze.
Niech porzucą myśli o wieczności rządzenia,
bo nie jest to symptom stanowisk dzielenia,
zawsze nadchodzi wyższości koniec,
gdy jesteś wybrany jako ludzi goniec.
Niech w tych co krzywdzili ludzi,
pokuta i żal się obudzi,
kiedy są poza władzą to widzą jak ludzie żyją,
gdy medycy ich nie przyjmą choć z bólu wyją.
Wymyślają prawo wyłącznie dla siebie,
nie po to by pomóc ludziom w potrzebie,
lecz by uderzyć w człowieka gdy jest niewinny,
bo jest bierny, czyli nieczynny.
Wyborcy władzy wiersze będą czytali,
słowami kłamców będą pokazywali.
bo prawda bardzo kole w oczy,
gdy tam jest i z drogi zboczy.
Kiedy wyborcom lepszy byt obiecuje,
z danego słowa się nie wywiązuje,
za kłamstwa kary nie ponosi,
a z wyższością do innych się odnosi.
Pisaniem uderzę z wielką mocą,
niech ci co ból dają także z nim się szamocą.
Nie mogę użyć siły prawa,
nie jest to sądowa sprawa,
służby by wkroczyły,
i posłuszeństwa mnie nauczyły.
W tych wierszach rozpocząłem wojnę na niby,
jeśli będą czytali, może nie zakują mnie w dyby.
Przesłanie do świata
Ludzkości! - Porządek świata został zaburzony,
i na nowo przez wielkich ułożony.
Nadeszło wołanie rozpaczy,
lecz nikt na Ziemi na nie baczy.
Ludzie, popatrzcie przed siebie, zło się rodzi,
całe we krwi i mękach nadchodzi,
Pędzi z oddali z krajów Wschodu przychodzi,
siejąc strach w chaosie, że wiernych oswobodzi.
Ludzkości świata, w nim ślepcy przepychu doczesnego,
nie zauważacie co was czeka naprawdę złego,
myśli wasze nad przepychem skupione,
przez wiernych Allaha będą zniewolone.
Stańcie w szeregu!, zaciągając przyłbice,
nadchodzi czas ostatecznej walki o życie.
Walka będzie ponad wszystkie wojny świata,
każdy walczył będzie u boku syna, córki i brata.
Pola bitew zostaną potem i krwią walczących zalane,
wojny będą ostateczne na śmierć i życie rozegrane.
Zbierzmy się razem gdyż czasu mamy niewiele,
skupmy się w modlitwie do Pana, nie tylko w kościele,
pozwólmy Panu by łaską nas obdarzył,
i jak zło szalonych zwalczyć rozważył.
Obudźcie się z marazmu, pychy i bujności,
bo nadejdzie czas niewoli i wspomnienia świetności,
wszystko to co zdobyliście przez życie,
lecz może w gruzach gdy przyjdą o świcie.
Nie zapytają kto panem, a kto sługą jego,
zniewolą, uśmiercą jak wygnańca niewiernego.
Sądy ustanowione przez narody mają za nic,
będą bronić wiary i wyznaczonych przez siebie granic.
Łzy matek i dziatek płakanie,
będą dla nich jak rozkoszy branie.
Nadchodząc niosą wiarę i zagładę świata,
w imieniu swoim i swojego brata.
Bez pytania i oskarżenia ścinać będą niewiernych,
a my jako świata nędzarze pozostaniemy wśród biernych.
Nadejdzie czas, że posłaniec Allaha w domu waszym zostanie,
weźcie do serca to moje przesłanie,
i jako o litość dla świata błaganie.

Emigranci
Uciekają przed biedą i przemocą,
tam gdzie będą wolni i ich ozłocą.
Idą całymi rodzinami biedni i prześladowani,
ci którzy jeszcze nie pogrzebani,
idą bojownicy zmieszani w tłumie,
byli szkoleni każdy walczyć umie.
Ci co muszą idą pieszo odległymi drogami,
a ci co nie muszą pięknymi autami.
Idą w tłumie, wszyscy zmieszani,
i także ci bojownikami zwani.
Tłumaczą, uciekamy przed oprawcami,
są młodzi, może są tacy sami,
w swym kraju rodziny zostawili,
idą, czemu ich nie bronili?.
Pytaniem wędrówka ich się zaczyna,
dlaczego w kraju oprawców została ich rodzina.
Jedni zmęczeni inni z zapłatą za gościnę,
mają dłonie zaciśnięte z bólu krwawosine.
Podzięka dla bojowników będzie miła,
ściętymi głowami będzie dary rzeźbiła.
Idą przebrani i zmieszani w tłumie,
byli szkoleni każdy mordować umie.
W panującym chaosie wędrówki ludów,
ich nie znajdziemy nie będzie cudów.
Miejsce pobytu sami wybierają,
nie tam gdzie ich narody wyprawiają.
Nie wszyscy oni nadejdą tacy,
uczciwym podajmy dłoń rodacy,
podajmy strawę bo są zmęczeni,
a oddalmy tych co są opłaceni.

Paryski mord człowieka
I stało się to co stać się miało,
państwo islamskie zaatakowało,
zaatakowało bezbronnych ludzi,
w sposób co odrazę budzi,
Czy musi tragedia się stać,
byście zaczęli się bać,
że świat przez was zepsuty,
został wielkim złem zatruty,
Przyjechali z tłumem do Paryża,
mówili, że ich dobro zbliża,
lecz co na granicach się działo,
nigdy wcześniej nie bywało.
Przyjechali o cel nie pytani,
za uchodźców wszyscy brani,
także za wolności potrzebujących,
czy z nas drwiących?.
Cel został przez nich osiągnięty,
przyszli jako naród wyklęty.
Stało się to w piątek trzynastego,
roku pamiętnego - dwa tysiące piętnastego.
Czemu wy wielcy tego świata,
zezwalacie na śmierć siostry i brata.
W tej wielkiej trwodze i odwecie,
przecież wszystko o nich wiecie,
gdzie są szkoleni,
i przez kogo wyprawieni,
czy jadą z sercem, czy są go pozbawieni.
Nadszedł czas wiemy co z ich emigracją,
która nie dla wszystkich z nich jest asymilacją,
nie po to by się osiedli jak inne nacje,
nadejdzie czas zobaczymy ich racje.
Są tacy co potrzebują pomocy,
lecz nie ci co idą z przemocy,
co mordować nauczeni zostali,
by wszyscy inni ich się bali,
co mordują bez celu,
a mówią o świata zbawicielu.
Zbierzcie się na szczycie,
nie róbcie tego ukrycie,
by z was się nie śmiali,
by powagę oblicza waszego szanowali.
Podejmijcie raz ważne decyzje dla świata,
nawet dla innego pochodzenia brata,
nie pijcie i nie gadajcie,
chociaż raz bezpieczeństwo światu dajcie.
Solidarni bądźcie do świata ludzi,
niech wreszcie dobro w was się obudzi,
niech armie przez was powołane,
jako nadzieja bezpieczeństwa będą używane.
Nie sądźcie, że jakoś to będzie,
może, lecz nie zawsze i nie wszędzie.
Wyzwólcie kraje uciśnione,
oddajcie ich narodom jako wyzwolone,
zwróćcie je po wielkim boju,
by narody żyły tam w pokoju.
Pilnujcie wolności im nadanej,
a przez islamistów odebranej,
nauczcie, że w innym żyć można bycie,
mieć dobro i żyć w dobrobycie.
Przykra to sprawa,
i dla nich nie będzie to zabawa,
kiedy w imię wolności innych narodów,
powrócić muszą do swych grodów.
Nie przeciw dobru siłę postawcie,
lecz narody w demokracji zbawcie.
Nadszedł czas powagi majestatu waszego,
z narodów Świata Zachodu złożonego,
jeśli nie staniecie na straży w tej chwili,
przyjdą ponownie i nas będą ranili,
będą nas mordowali,
bo już nikogo nie będą się bali.
Zainwestujcie w wyzwolenie świata,
w konsekwencji bezpieczeństwo ziemskiego brata,
zniszczcie zło co się narodziło,
by więcej go nie było.
Odeślijcie zło co tu przybyło,
by na zawsze się skończyło.
Jeśli próżność waszą krzywda i boleść zobaczy,
nikt wam nigdy tego nie wybaczy.
Nich przykład Paryża będzie dla was przestrogą,
niech te złe czyny waszą czujność wzmogą.
Wiersz jest epitafium dla zamordowanych,
jako męczenników naszemu Panu ofiarowanych,
bo nie ci są męczennikami co się powołują,
lecz ci których oni mordują.
Przywiązanie
I już się pokazali,
w Państwie które wybrali,
pokazali na co ich stać,
i przestali udawać.
Młode kobiety molestowali,
i okradali,
a wiara ich na to pozwala,
gdyż tam kobiety ona zniewala.
W innych przypadkach gwałcili,
co chcieli to robili,
przerażające, że wszystkich mają za nic,
i są bez obaw granic.
Premier ich zaprosiła,
i wszystkie bariery poznosiła,
odmiennych świata braci,
i za to dziś płaci.
Błędem jest gdy gospodarcze sprawy,
są ponad życia obawy,
kiedy bogactwo się ścieli
ponad zdrowie i życie obywateli,
To jest początek nadchodzącej fali,
zobaczycie jak będziecie się bali,
na razie są w formie ukrycia,
nadejdzie czas ich żołnierzy użycia.
Nie wyjdziecie z dziećmi na ulice,
będziecie się bali o swoje i ich życie,
o to co najcenniejszego mamy,
i to co nad wszystko kochamy.
Gdy podejmą rozkazy wojenne,
pozbawią nas tego co cenne,
bo gra idzie o życie,
a jak będzie zobaczycie.
Wtedy przejrzycie na oczy,
Kiedy Ziemia w krwi się zmoczy,
by za późno się nie stało,
a proroctwo końca by nie miało.

Nicea
Och Francjo co światu uczyniłaś,
czy złą dla niego byłaś,
czy nie jesteś świata demokracją?,
że jesteś napaści nacją.
Znów się pokazali,
nienawiści przykład dali,
zamordowali matki i dzieci,
byli jak ich świat trzeci.
Ile muszą mieć w sobie złości,
by czynili tak wiele podłości,
jak można przenieść tyle złego,
na człowieka niewinnego.
Co im uczynili,
co złego im zrobili,
że pozbawili ich życia,
nie na polu walki lecz z ukrycia.
Niech staną ci co wiarą się zastawiają,
i na śmierć innych posyłają,
niech powiedzą co im potrzeba,
czy całego świata, a może tylko chleba?.
Wy co celem jesteście,
obudźcie się nareszcie,
nie bądźcie tak pobłażliwi,
by oni byli ze śmierci szczęśliwi.
Niech Nicea będzie ostatnim przykładem,
ich podłości jadem,
niech mord ten rządzących wzbudzi,
że będzie pokój, niech nikt z nich się nie łudzi.
To co się już zaczęło,
nie wiadomo skąd się wzięło,
lecz będzie trwało,
i mordu przykład dawało.
Żal świata po tych co odeszli nic nie daje,
bo walka z terrorem to baje,
nie zmienia samolotem latanie,
i tym o swój wizerunek dbanie.
Nadchodzi demokracji świata koniec,
pędzi z oddali śmierci goniec,
nadchodzi śmierć naszej wiary,
realizuje podłości zamiary.
Ten zła czynił nie będzie,
kto napotykał je będzie,
kto za innemu dawanie cierpienia,
otrzyma ciała swojego zakrwawienia.
Niech wiedzą ci co ład świata zburzyli,
tłumacząc czyn ten, że dobrzy byli,
lecz u zarania nie oni świat ułożyli,
i ładu sprawcami nie byli.
Dziś ich ład się odwraca,
przeciw nim się zwraca,
za ich nieprzemyślane działanie,
zło świata się stanie.
Czy Pan nasz zesłał tę karę?,
za w Niego nie wiarę,
a może Szatana to zadanie,
strach co na Ziemi dalej się stanie.
